Suma całkowita
0.00PLNWybór psa nigdy nie jest łatwy – nieważne czy to nasz pierwszy pupil czy kolejny. Nawał informacji, który oferuje nam internet, znajomi czy rodzina często bardziej przytłacza niż pomaga. Jak więc go dokonać? Jak stawiać swoje pierwsze kroki jako świeżo upieczony właściciel? Czego możemy się spodziewać i czy wszystko możemy przewidzieć? Postaram się rozważyć kilka ważnych punktów od strony weterynaryjnej.
Decydowanie się na psa rasowego ma niewątpliwie wiele plusów – kupujemy psa ze znaną docelową wielkością, usposobieniem, szatą. Pozwala to oszczędzić wielu niespodzianek. Jednak nie zapominajmy, że rasowy znaczy tutaj rodowodowy (z udokumentowanym pochodzeniem). Tu spotkamy się z reakcją wielu znajomych – jakie znaczenie ma papierek dla laika? Szczeniak z dobrej hodowli i szczenię „po rodowodowych rodzicach” wyglądają identycznie. Temat rasowy=rodowodowy jest zagadnieniem znacznie bardziej rozbudowanym, jednak jeśli chcemy rozważać go w zakresie medycyny weterynaryjnej to szybko okazuje się, że często zamiast pierwotnej chęci oszczędzenia funduszy na zbędny papierek już w pierwszych miesiącach życia pieska jesteśmy zmuszeni poświęcić na jego zdrowie co najmniej kilkukrotność tej kwoty. Przez zmiany w polskim prawie można legalnie rozmnażać i sprzedawać psy będąc zrzeszonym w ogólnokrajowej organizacji społecznej. Oznacza to dowolny związek, który nie narzuca członkom zasad i obostrzeń w hodowli psów ani tym bardziej wymogów dotyczących regularnych badań. Tym sposobem spotykamy się w gabinecie z maleńkimi kulkami, które miały być „maltańczykami miniaturkami” z gigantycznymi, brązowymi zaciekami pod oczami i wyraźnymi szmerami w sercu (rasa predysponowana do przetrwałego przewodu tętniczego), buldożkami francuskimi z poważnym syndromem brachycefalicznym (zespół wad anatomicznych objawiających się zwłaszcza problemami z oddychaniem) czy z młodymi labradorami z dysplazją bioder typu D (średnia dysplazja uniemożliwiająca normalne funkcjonowanie). Brzmi przerysowanie? W każdej lecznicy w Warszawie spotyka się po kilka takich psów tygodniowo z różnym nasileniem niepożądanych cech. Mało tego, byłam już świadkiem sytuacji w których właściciel miał pretensje do lekarza prowadzącego, że śmiał podważyć autentyczność jego „rodowodu” wydanego przez pseudohodowcę.
Nie twierdzę, że wszystkie psy zarejestrowane w Związku Kynologicznym w Polsce są idealne i cieszą się doskonałym zdrowiem. Podlegają jednak kontroli i tylko je możemy nazwać psami rasowymi.
Drugą opcją wejścia w posiadanie pupila jest adopcja. W tym momencie możemy nawiązać łatwy kontakt z wieloma fundacjami i schroniskami dla zwierząt. Razem z wolontariuszami i pracownikami jesteśmy w stanie dopasować nasze oczekiwania i styl życia do danego podopiecznego tak, aby zapewnić mu jak najlepszy dom. Fundacje i przytuliska starają się wydawać zwierzęta po wstępnej diagnostyce, z rozpoczętą profilaktyką i po niezbędnych zabiegach weterynaryjnych. Pamiętajmy jednak, że często te psy mają już jakąś historię. Niezależnie od wieku musimy się liczyć z zaniedbywaniem ich w okresie wzrostu czy przeciągniętymi problemami zdrowotnymi. Jako dorośli ludzie świadomie decydujemy się na adopcję zwierzęcia, które na początku może wymagać od nas szerszej niż standardowa opieki weterynaryjnej. Nie jest na pewno w obowiązku lekarza zapewnić nam tę opiekę za bezcen, bo piesek jest przecież przez nas uratowany. Bądźmy więc gotowi na godziwą opiekę nad zwierzakiem, bo na taką właśnie zasługuje.
Kolejny wybór przed którym staniemy jako świeżo upieczeni właściciele to wybór lecznicy weterynaryjnej. Lekarz postara się odpowiedzieć na nurtujące nas pytania, jednak nikt nie wie wszystkiego. W razie wątpliwości poleci kontakt ze specjalistą, np. behawiorystą czy żywieniowcem. Będzie starał się przeprowadzić pierwsze wizyty najdelikatniej jak potrafi, w jak najmniej stresującej atmosferze. Ale dzieci, zarówno te ludzkie, jak i psie, płaczą. Często z opóźnieniem. Nie dziwmy się więc, jeśli po szczepionce czy zastrzyku z lekiem przeciwzapalnym malec wpadnie w mini-histerię. Jakkolwiek strasznie to wygląda nie dzieje mu się nic złego, po prostu nie rozumie dlaczego nagle coś go zakłuło i zapiekło. Nie kojarzmy też jego reakcji z konkretnym lekarzem – to, że poprzedniego szczepienia nie zauważył, a przy tym zapiszczał rzadko kiedy wynika z faktu, że wykonywał je inny lekarz. Pod skórą przebiegają małe naczynka i nerwy, których nie widzimy przy wkłuciu. W momencie podania leku w ich okolicy pies może to poczuć, ale nigdy nie wynika to ze złych intencji przyjmującego lekarza. W końcu nikt nie chce być kojarzony jako ten niedobry.
Nie bójmy się również w momentach, kiedy jesteśmy proszeni o oddanie malucha w ręce personelu medycznego do takich procedur jak pobieranie krwi czy zakładanie wenflonu. Ani lekarz, ani technik, ani student na praktykach nie chce zrobić krzywdy pieskowi. Każdy z nich wie jak przytrzymać wiercącego się dzieciaczka tak, żeby skrócić czas trwania zabiegu i jednocześnie ograniczyć jego stres. Robi to w sposób bezpieczny i wbrew pozorom delikatny, bo to dobro pacjenta jest dla niego najważniejsze. Pamiętajmy, że szczeniak rzadko kiedy płacze w takich sytuacjach z powodu bólu. Nie wie dlaczego jest trzymany, kończy mu się cierpliwość, więc panikuje. Dlatego też tak ważne jest rozsądne podejście do każdej takiej wizyty i odpowiednie przygotowanie, najlepiej w postaci smakołyków zarówno w celu rozkojarzenia malca, jak i nagrody za wytrwałość. Im lepiej szczenię będzie sobie kojarzyło lecznicę i personel medyczny, tym łatwiejsza będzie opieka nad nim w przyszłości. Za rok ze słodkiej pchełki wyrośnie np. 35-kilogramowa kula energii w postaci labradora, lub zestresowany cocker spaniel, który kojarzy zbliżanie ręki lekarza do głowy z dyskomfortem w postaci czyszczenia uszu na siłę. Nie zapominajmy, że lekarz zawsze będzie starał się pomóc. Wychowywanie psa na nieobsługiwalnego w gabinecie przez agresję czy dużą lękliwość bardzo utrudnia sprawne udzielenie tej pomocy. Angażowanie 5 osób do pomocy w przytrzymaniu go chociażby do założenia wenflonu nie zawsze jest możliwe, a nie chcielibyśmy też znieczulać pacjenta przy każdej wizycie. Dbajmy więc o trening medyczny od pierwszego dnia w naszym domu i wzmacniajmy każde pożądane zachowania. Przyzwyczajajmy do mycia zębów, zaglądania do uszu i mierzenia temperatury.
Na pierwszą wizytę weterynaryjną weźmy książeczkę i dotychczasową dokumentację medyczną. Nie złośćmy się na pytania od lekarza takie jak „skąd piesek pochodzi?” lub „co je na co dzień?”. Służą one do ustalenia kolejnych kroków w profilaktyce i pozwalają na zmniejszenie ryzyka wystąpienia ewentualnych problemów zdrowotnych w przyszłości. Jeśli przygarnęliśmy szczeniaka ze stodoły na wsi to należy mu się badanie kału i często dodatkowe odrobaczanie, jeśli wyszedł z hodowli jedząc karmę słabej jakości (do czego żaden dobry hodowca by nie dopuścił) przestawmy go stopniowo na taką, która zapewni mu składniki do prawidłowego wzrostu i rozwoju.
Na wizyty starajmy się przybywać punktualnie i nie zostawiajmy niczego na ostatnią chwilę. Przyjazd do lecznicy na szczepienie 10 minut przed zamknięciem nie jest najlepszym pomysłem, bo w przypadku wystąpienia niezbyt częstej, ale dość niebezpiecznej reakcji anafilaktycznej będziemy skazani na podróż z duszą na ramieniu do najbliższej lecznicy całodobowej. Nie warto fundować psu takich doświadczeń. Przyjeżdżajmy w ciągu dnia, dajmy lekarzowi czas na badanie kliniczne, uzupełnienie karty, wydanie zaleceń dotyczące dalszego postępowania.
Nie złośćmy się na zmiany w profilaktyce. Kalendarz szczepień i odrobaczeń funkcjonuje po to, żeby zarysować nam kolejne kroki w życiu szczenięcia. Jeśli przy wizycie, na której miało się odbyć szczepienie lekarz zwraca uwagę na wyraźny wypływ z nosa, nieprawidłową temperaturę ciała lub biegunkę nie może on zaszczepić pieska. Szczepimy zwierzęta zdrowe. Sztywne trzymanie się schematu zrobi więcej szkody niż pożytku. Osłabimy dodatkowo jego odporność co tylko pogorszy stan i ułatwi progres ewentualnej infekcji czy inwazji pasożytniczej.
Ufajmy swojemu lekarzowi. Wierzmy, że wszystko co robi jest w najlepszej intencji, zawsze z korzyścią dla naszego pupila. Słuchajmy, stosujmy się do zaleceń. Odpowiadajmy szczerze na pytania i nie zatajajmy faktów. To ułatwi współpracę na kolejne lata i zaowocuje zdrowym i zadbanym pupilem.
0 komentarze